Miałam długo ćwiczenia, więc nie widziałam sporej części filmu. Chciałabym jednak podzielić się z Wami moimi wrażeniami. Bardzo rzadko oglądam telewizję – zdecydowanie więcej czytam – nie jestem zatem osobą kompetentną do porównywania filmów rosyjskich i innych reżyserów. Unikam oglądania filmów zbyt mocnych, bo za bardzo mnie one dotykają. W dzisiejszym filmie poruszyła mnie scena… rozstania Natalii i tego mężczyzny (nie wiem, jak miał na imię). Moje refleksje zrodziły się po wysłuchaniu Waszych komentarzy.
Zgadzam się, że Natalia była bardzo wrażliwą kobietą. Tzw. trudne dzieciństwo jednych łamie i niszczy, a drugich uwrażliwia na świat i potrzeby innych, jakby sublimuje przeżycia duchowe. Tacy ludzie są często… przewrażliwieni (proszę, nie odczytujcie tego słowa negatywnie). Często łatwiej jest ich zranić. Maria Skłodowska-Curie też uważała siebie (nie porównuję jej życia do losów Natalii) za osobę bardzo wrażliwą, wręcz nadmiernie wrażliwą. W jednym ze swoich listów napisała mniej-więcej takie słowa „człowiek o tak ogromnej wrażliwości, żyjący w takim świecie, musi albo się zmienić albo nauczyć się tą wrażliwość ukrywać”. Człowiek, którego nigdy nie dotknął poważniejszy problem albo taki wiecznie zapatrzony w sukces nigdy nie zrozumie, że czyjś brak chęci gonienia za pieniędzmi, sukcesami, podróżowania itp. nie jest „brakiem ambicji”. Że ktoś taki nie musi być „cieniasem”. Kard. Wyszyński wspominał kiedyś, że w seminarium często podsmiewali się ze starszego księdza, który potrafił klęknąć na trawniku i zachwycać się maleńskim kwiatkiem. Powiedział (kard. W.), że dopiero po latach zrozumiał, jak mądry był tamten ksiądz. Prawdziwe szczęście jest bardzo blisko, w rzeczach małych i pozornie nic nie znaczących. Dlatego dziadek pod chatką może być szczęśliwszy i mieć więcej mądrości niż osoba pozornie światła, która zwiedziła pół świata.
Mężczyzna z filmu oceniał siebie swoją miarą. Co on chciał dać Natalii – gospodarstwo, biznes, krowę do dojenia… :-)? Swój plan i pomysł na życie. Cóż bardziej szczytnego? Będzie mieć zapewniony byt. To… dobrze. Powiedział, że ona przecież nie ma dzieci i ma dużo czasu. Nie ma to nie znaczy, że nie chce mieć. Może on ją uderzł w najczulszy punkt? Chyba żadna prawdziwa kobieta nie upatruje męskości tylko w „furze, skórze i komórze”. Tak, mężczyzna powinien być zaradny, ale kobieta nie chce być tylko jakimś elementem – puzzlem uzupełniającym obrazek męskiego świata. On chciał, by ona przyjęła to, co on chciał dać – czasem warto się zastanowić, czego chce osoba obdarowywana. Może gdyby powiedział co innego, to ta historia inaczej by się skończyła? Natalia wcale nie była „szurnięta”. I nie jest tak, że „jej widać nie był potrzebny mężczyzna”. Na pewno miała wady – nie oglądałam całego filmu. Nie chodzi mi o to, żeby być pięknoduchem i odżywiać się powietrzem. Na życie trzeba patrzeć bardzo realnie, ale szczęście to nie… gospodarwsto.

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.

Ania.