Relacja autorstwa Asi

Film „Człowiek z ziemi”.

Oto słów kilka nt. tego jak rozumiem pomysł tego scenariusza.

To idea wielkiego zabierania. Swoisty seans badający zmiany zachodzące w psychice ludzi, którym kawałek po kawałku, sukcesywnie i bezwzględnie, zabiera się kontekst, określający ich jako jednostki ludzkie, przypisane do odpowiedniego gatunku, dzięki któremu mogą umiejscowić swój status quo w świecie zwierząt i roślin. Jest to próba przyjrzenia się gołym, najskrytszym lękom ludzkim, ujawniającym się w momencie odbierania człowiekowi jego przywiązań, wypracowanego przez wieki dorobku naukowego, kultury, wartości społecznych/religijnych, praw, obowiązków, innych ludzi, pieniędzy, pozycji społecznej – całej tej nadbudowy, która jest jego domem i twierdzą.

Życie naznaczone jest przemijaniem, nietrwałością, śmiercią i chyba właśnie z zaakceptowaniem tych podstawowych aspektów mamy największe problemy. No więc dobrze! Powiedzmy, że dostajemy dar nieśmiertelności. Jesteśmy nieśmiertelni! Czy jesteśmy w związku z tym szczęśliwsi? Czy sam ten dar jest gwarantem naszego szczęścia? Czy marzymy naprawdę o takiej wolności bez granic? Czym ją wypełnimy, jeśli odrzucimy nasze przywiązania? Czy są wartości ważniejsze niż perspektywa nieśmiertelności?

Niestety film nie daje odpowiedzi…

P.S. Mimo, że film był nieco przygnębiający i trudno było dopatrzyć się sensu jego przesłania, to bawiliśmy się świetnie jedząc, pijąc, gadając i karmiąc mrówki. Nic nie było w stanie popsuć nam humorów, czego efektem jest pomysł ogniska wieczornego w Powsinie w przyszły poniedziałek i plan wycieczki rowerowej w któryś dogodny dla większości weekend. Dziękuję Adamowi i Marcinowi za zorganizowanie spotkania. 🙂